Wydawać by się mogło, że limit absurdu ludzie wykorzystali już dawno, a jednak zawsze znajdzie się ktoś kto, postara się przesunąć go w rejon dotychczas niedostępny dla ludzkiej percepcji. Taki początek tego tekstu wskazuje, że poruszany przez nas tym razem temat wydawałby się nierealnym i pozbawionym większego sensu działaniem ale życie pokazało, że jeżeli chodzi o niezrozumiałe to nasza kochana gmina osiąga kolejne jego poziomy.
W dniu 28 marca 2025r po powrocie ze zwolnienia lekarskiego do pracy, jak zawsze od 35 lat, Pan Jacek Dziadkowiec pracownik naszego GOKiS został powitany wypowiedzeniem umowy o pracę zawartej w dniu 11 maja 1990r. Niby wszystko się kiedyś kończy, ale umowa o pracę trwająca 35 lat to w dzisiejszych czasach rzecz rzadko spotykana i świadcząca o olbrzymim doświadczeniu, zaangażowaniu i przywiązaniu człowieka do pełnionych obowiązków.
Historia Pana Jacka w Małdytach zaczyna się jednak wcześniej. Pracę na zlecenie rozpoczął w 1989 roku jako instruktor tańca ludowego w Zespole Szkół w Dobrocinie. Wówczas utworzony został młodzieżowy zespół folklorystyczny Tańców Warmii i Mazur oraz dwa zespoły tańca towarzyskiego – jeden przy Państwowym Domu Dziecka w Szymonowie, a drugi przy Szkole Podstawowej w Małdytach. Mało kto pamięta, że w 1990 roku gdy Pan Jacek zaczynał pracę to Gminny Ośrodek Kultury w Małdytach mieścił się w siedzibie Urzędu Gminy. Przełomowym momentem był właśnie rok 1990, kiedy Gminna Spółdzielnia w Małdytach przekazała pomieszczenie Klubu Rolnika Urzędowi Gminy. Wówczas został zatrudniony na pełny etat jako instruktor GOK. W taki sposób lokal ten , później nazwany Klubem Mozaika, został zaadoptowany na potrzeby Ośrodka. Od tego momentu mogły zacząć funkcjonować koła zainteresowań: nauki gry na gitarze, zespołu teatralnego, zajęć plastycznych dla dzieci i dorosłych, prób zespołu tanecznego, pracowni fotograficznej, kursów językowych oraz organizacji imprez okolicznościowych, rozrywkowych, rekreacyjnych i wystaw. Przez pewien czas wydawane było także pismo informacyjne „Wiadomości Małdyckie”, organizowane były wycieczki do teatru i na wystawy, a także reaktywowane zostało Koło Emeryta „Złota Jesień”. W 1998 roku Gminny Ośrodek Kultury przeniósł się do obecnego budynku. Dzięki temu zyskał nowe zasoby lokalowe i sprzętowe – utworzona została pracownia komputerowa oraz zakupiono sprzęt nagłaśniający, który znalazł się pod opieką Pana Jacka jako instruktora ds. muzyki i techniki. Ośrodek dynamicznie się rozwijał, organizując imprezy kulturalno-rozrywkowe oraz zajęcia taneczne, muzyczne i plastyczne dla dzieci i młodzieży. Podopieczni Pana Jacka brali udział w konkursach wokalnych i tanecznych na poziomie gminnym, powiatowym, wojewódzkim, a nawet ogólnopolskim.
Działalność Ośrodka Kultury przez te 35 lat ulegała ciągłym zmianom, dostosowując się do potrzeb mieszkańców i możliwości instytucji. Niektóre dawne przedsięwzięcia nie są już kontynuowane, jednak zdobyte doświadczenie stało się inspiracją dla obecnych działań.
Kolejnym ważnym momentem był rok 2012, kiedy Ośrodek został przekształcony w Gminny Ośrodek Kultury i Sportu. Od tego czasu pod opieką GOKiS znajduje się Kompleks Boisk Sportowych Orlik 2012 oraz Centrum Sportowo-Rekreacyjne, co otworzyło nowe możliwości ale i dodało nowe obowiązki dla instruktorów. Obiekt postawił przed pracownikami ośrodka kolejne wyzwania, którym starali się sprostać. Każdy dzień zarządzania obiektami sportowymi przynosił nowe doświadczenia , niekoniecznie związane z muzyką i tańcem, co było naturalnym środowiskiem dla Pana Jacka.
Z biegiem lat zajęcia Pana Jacka cieszyły się coraz większą popularnością. Jego podopieczni zaczęli odnosić sukcesy w lokalnych konkursach i festiwalach, a niektórzy kontynuowali edukację muzyczną na akademiach artystycznych. W tym samym czasie Pan Jacek zaczął angażować się w organizację imprez kulturalnych. Był pomysłodawcą corocznej „Biesiady Weselnej”, „Sceny Amatora” oraz Konkursu Piosenki Religijnej, podczas których prezentowali się artyści z regionu. Dzięki jego zaangażowaniu i umiejętnościom organizacyjnym wydarzenia te stały się ważnym elementem kulturalnego życia gminy. Współpracował także z zespołami śpiewaczymi z regionu oraz domami kultury na poziomie powiatowym i wojewódzkim. Osoby, które dzięki jego działalności osiągnęły znaczące sukcesy, są uwiecznione w archiwum strony internetowej GOKiS. Dyplomy i wyróżnienia zdobywane przez uczestników jego zajęć można podziwiać w galerii GOKiS.
Lata mijały, a Pan Jacek stał się prawdziwym mentorem lokalnej sceny muzycznej. Dzięki jego staraniom dom kultury tętnił życiem – organizowano koncerty, warsztaty oraz integracyjne spotkania międzypokoleniowe, podczas których seniorzy dzielili się swoimi muzycznymi wspomnieniami z młodszymi pokoleniami. Jego otwartość i życzliwość sprawiały, że młodzież czuła się u niego swobodnie, a dorośli chętnie angażowali się w organizowane przez niego wydarzenia.
Od 2006 roku Pan Jacek współpracował z zespołem śpiewaczym Antonówki. Początki były trudne, ale dzięki zaangażowaniu zespołu wiele problemów udało się rozwiązać. Antonówki uczestniczyły w licznych wydarzeniach każdego roku, m.in. w dożynkach gminnych, powiatowych i wojewódzkich, Przeglądzie Zespołów Śpiewaczych „Kurlantka” w Stawigudzie, spotkaniach mniejszości niemieckiej w Morągu, przeglądzie pieśni ukraińskiej w Morągu oraz wielu imprezach lokalnych organizowanych przez GOK. Zespół z pasją kultywuje tradycje ludowe, a jego repertuar obejmuje nie tylko muzykę ludową, ale także pieśni biesiadne, patriotyczne, kolędy i pastorałki oraz piosenki kabaretowe z własnymi tekstami. Jak mówią członkowie zespołu, to nie tylko pasja, ale także wspaniała przygoda i sposób na miłe spędzanie wolnego czasu.
Pan Jacek współpracował także z zespołem wokalno-instrumentalnym Dziadersi – ludźmi pełnymi pasji, zaangażowania, ale także chęci relaksu przy muzyce. Przez wiele lat wspierał liczne zespoły wokalne, wśród których szczególne sukcesy odnosił „ShakeUp” – zdobywający prestiżowe nagrody na arenie powiatowej i wojewódzkiej. Wokaliści przez lata godnie reprezentowali Małdyty na różnych przeglądach i konkursach.
GOKiS kojarzony był raczej z rodziną niż z instytucją. Z rozmowy z Panem Jackiem wiemy, że nawet najmniejszy sukces i funkcjonowanie w przyjaznym gronie były podstawą jego życia zawodowego. Dzięki pozytywnemu nastawieniu zawsze znajdowali się ludzie, którzy chętnie pomagali, nie oczekując niczego w zamian – wiedzieli, że robią to nie tylko dla innych, ale także dla siebie.Historia zawodowa Pana Jacka Dziadkowca jest nieodłącznie związana z ludźmi kultury, którzy przyczynili się do rozwoju Ośrodka. To oni, swoją pasją i zaangażowaniem, pomogli stworzyć miejsce pełne inspiracji i możliwości dla mieszkańców gminy Małdyty. Jak łatwo zauważyć dla Pana Jacka te 35 lat były jak z popularnego przysłowia: „Zrób z pasji zawód, a nigdy nie będziesz w pracy”.
Już sam, bardzo esencjonalny z konieczności, opis pracy Pana Jacka to kawał historii gminy Małdyty. Jest to historia życia jednego człowieka,może zwykłego, a może jednak nie tak zwykłego, bo nie wszyscy są zaangażowani w swoją pracę i traktują ją tylko jako źródło dochodu. Tym bardziej niezrozumiałe staje się to, że Pan Jacek został zwolniony z pracy w GOKiS. Wszystko zaczęło się od odejścia wieloletniej Pani Dyrektor GOKiS do Biblioteki w Małdytach w 2023 roku. Wtedy wszystko potoczyło się zgodnie z przewidywaniami. Pan Jacek jako najstarszy stażem i doświadczeniem pracownik stał się pełniącym obowiązki dyrektora. Nie wiadomo dlaczego nie rozpisano od razu konkursu na to stanowisko. Sytuacja taka trwała do połowy roku 2024. Najpierw Pan Jacek został odwołany z p.o. dyrektora,potem został rozpisany konkurs, w którym Pan Jacek wystartował. W tym miejscu zaczynają się dziać rzeczy co najmniej dziwne. Okazuje się ,że przegrywa on konkurs. Osoba, która funkcjonuje i zna środowisko gminy Małdyty, ma osobiste kontakty z większością ludzi kultury w okolicy przegrywa konkurs, którego nie miał prawa przegrać. Trudno to komentować trudno w to uwierzyć więc sami wyciągnijcie wnioski.
Jest to początek równi pochyłej w życiu zawodowym Pana Jacka. W Małdytach i okolicy zaczynają się nagle pojawiać plotki, że Pan Jacek nie współpracuje, że jest nielubiany przez mieszkańców. Pan Jacek w oczywisty sposób odczuwa dyskomfort związany z całą sytuacją. Czy człowiek, który poświęcił 35 lat życia jakiejś instytucji nie może być rozczarowany takim obrotem spraw? Czy nie ma prawa wyrazić w prywatnych rozmowach dezaprobaty i stawiać znaki zapytania? Wydaje się, że człowiek jest tylko człowiekiem i może być zawiedziony. Niestety Panu Jackowi nie dano do tego prawa, oczekiwano raczej, że przełknie tę gorzką pigułkę z uśmiechem. Można by oczekiwać, że to raczej nowa osoba w zespole powinna zadbać o dobre wejście w grono doświadczonych pracowników. Niestety najpierw pojawiło się upomnienie zawierające wiele uwag. Po trzydziestu pięciu latach nagle okazało się, że pan Jacek jest trudny we współpracy i wręcz są na niego skargi. Jeżeli ktoś zna odrobinę życie wie, że jeżeli nowy szef tak naprawdę zaczyna współpracę od upomnienia, to zakończy się ona rychło zwolnieniem. To technologia znana od wielu lat i wypracowana przez służby kadr jeszcze w czasach na szczęście minionych. Ta przepowiednia dana Panu Jackowi przez znajomych spełniła się w dniu 28 marca.
Podsumowując całe zamieszanie. O ile nie dziwi chęć układania działalności Ośrodka według nowych zasad, o tyle zachowanie gminy, której GOKiS jest jednostką organizacyjną, a więc podległą , w tej sprawie może dziwić i to bardzo. Dlaczego wszyscy przeszli nad wynikiem konkursu do porządku dziennego i nikt nie zapytał się dlaczego taki był jego efekt? Przecież przy analizie merytorycznych przesłanek Pan Jacek nie miał prawa przegrać tego konkursu. Może jednak nie jest to,aż tak zaskakujące i dziwne bo od jakiegoś czasu można zaobserwować, że w naszej gminie odchodzą ze stanowisk osoby z długim stażem. Trochę tak jakby chciano doprowadzić do tego żeby wszędzie pracowały osoby niezwiązane emocjonalnie z naszą gminą lub pracownikami kierowanych przez nie instytucji. Może sedno tkwi w tym aby były to osoby bez takich związków , bo może wpływać to na ich zachowanie i podejmowane decyzje. Wracając do zdania z początku tekstu, wydaje się to absurdalne, bo to właśnie tacy ludzie dają gwarancję, że oprócz suchej interpretacji prawa, uchwał i zarządzeń pojawi się pierwiastek emocjonalny, który świadczy o ludzkich uczuciach drzemiących w urzędniku, dyrektorze czy kierowniku. Czy nie o to aby chodzi żeby ludzie decydujący o naszej gminie mieli w sobie olbrzymie pokłady empatii i emocji bo dzięki temu instytucje posiadają ludzką twarz, a nie spiżowe, martwe spojrzenie w oczy człowieka, który chce załatwić jakąś sprawę?
Jak zawsze wyciąganie wniosków pozostawiamy Państwu. Zastanówcie się w głębi serca czy tego chcecie i się z tym zgadzacie. Wyciągnijcie wnioski i zapamiętajcie. Przyjdzie znowu czas decyzji i wtedy trzeba będzie z tej pamięci i serca wyciągnąć to wszystko co zapamiętaliście i podjąć decyzję czy nadal godzicie się na to wszystko. Życzymy Państwu abyście mogli podjąć tę decyzję w wolności sumienia i bez lęku, bo inaczej może się okazać, że to nie wy decydujecie, ale ci, których się obawiacie.