Odrobinę sprowokowany dyskusją na Spotted Hejted Małdyty postanowiłem wtrącić pięć groszy do znacznie szerszej dyskusji na temat zwyczajów związanych ze świętem zmarłych. Jak zawsze do problemu odnoszą się najchętniej ludzie o skrajnych poglądach. Jedni argumentują, że to obce, popkulturowe święto wymyślone w Ameryce, służące wyłącznie komercji. Inni stojący po stronie pełnej akceptacji wzorców kulturowych z krajów anglojęzycznych i nie tylko, czytaj zachodu, chcieli by zmienić wszystko na swoją modłę. Jak zawsze skrajne postawy budzą emocje i zachęcają do niewybrednych komentarzy najlepiej okraszonych tą naszą brukową retoryką, która swym śpiewnym brzmieniem tak łatwo wpada w ucho prawdziwych Polaków po obu stronach barykady. Gdyby tak spróbować jednak spojrzeć na sprawę w sposób pozbawiony emocji, bardziej zastanawiając się nad zwyczajami, które znamy i traktujemy jako swoje. Myślę o nas Słowianach, Polakach. Narodzie wywodzącym się od Mieszka I-ego. Czy chrześcijańska Polska, którą staliśmy się w 966 roku poprzez chrzest naszego króla nie przyjęła wtedy zwyczajów nam obcych? Czy chrześcijańskie święta nie zostały ustanowione w czasie świąt słowiańskich (pogańskich, bo Słowianie byli wcześniej poganami) po to by je wyprzeć ze słowiańskiej, naszej obyczajowości? Niestety tak się stało. Czyli to co dzisiaj uważamy za polskie, kiedyś było obce i niechciane, a dzisiaj jest traktowane jako symbol naszej świadomości narodowej. Czy Halloween przypadkiem nie ma słowiańskiego odpowiednika? Otóż ma. To są Dziady. Mickiewicz od tych dziadów zaczerpnął tytuł swoich trzech dramatów romantycznych. Te „Dziady” Mickiewicza, które nas prześladowały w szkole, to właśnie ten nasz obyczaj związany ze świętem zmarłych. Świat wokół nas ulega ciągłej zmianie pod wieloma względami. Ciągle przychodzą do nas nowe zwyczaje, słowa. Czy tak chętnie używane słowo „hejt” przypadkiem nie jest z obcego języka? Tego procesu nigdy nie zatrzymamy bo nasza kultura, obyczajowość i język bierze się z naszego życiowego doświadczenia. Jeździmy po świecie przywozimy stamtąd tak zwane „nowinki”. Podoba nam się ich, tych obcych, wyposażenie mieszkań. Kupujemy ich samochody. Dlaczego? Bo nam się podobają. Większość lub nawet wszyscy krytycy zachodnich obyczajów jeżdżą zachodnimi samochodami, mają w domach zachodnie telewizory i tak dalej. Nikogo to nie denerwuje. Ale denerwują nas ich zwyczaje. Czy to nie jest jednak odrobinę fałszywa postawa. Kultura katolicka to kultura zachodnia. Może więc powinniśmy spojrzeć przez pryzmat tolerancji na halloween. Oczywiście jeżeli psikus jest pozbawiony smaku, może być niemiły, albo wręcz niechciany. Nie zmienia to faktu, że ciągle młodzi wprowadzają nowe obyczaje, które starszym pokoleniom wydają się obce i zanieczyszczające polską kulturę. Ten konflikt zawsze istniał. Nawet w czasach kiedy zmiany były wolniejsze to i tak występowało zjawisko konfliktu międzypokoleniowego. Sedno problemu to tolerancja. Ci przywiązani do tradycji chcą żeby uszanować ich spojrzenie na świat. Czy jednak w związku z tym nie powinni uszanować zwyczajów, czy poglądów innych ludzi, którzy inaczej widzą świat. Skoro sami chcemy szacunku to może szanujmy innych. Jest takie powiedzenie że nasza wolna wola kończy się tam gdzie zaczyna się wolna wola innego człowieka. Może w takim współistnieniu ludzi jest sedno do wzajemnego zrozumienia i szacunku? Ktoś kto myśli i czuje inaczej ma dokładnie takie samo prawo do istnienia jak my. Spróbujmy jednak być krytyczni również dla siebie bo wtedy łatwiej nam będzie zrozumieć, że nie wszystko na świecie jest przeciwko nam, a ci z innymi poglądami nie są naszymi wrogami. Lęk przed nowym i obcym doczekał się swojej nazwy, to ksenofobia. Proszę państwa miejmy w sobie więcej tolerancji i zrozumienia innych, a świat bez żadnego wysiłku z naszej strony stanie się lepszy i bardziej przyjazny również dla nas.